O, Dziewico, proszê tylko o trzy rzeczy:
o ³askê Boga, o Jego obecno¶æ
i o Jego b³ogos³awieñstwo.


MATEUSZ TALBOT
1856 - 1925






Modlitwa o beatyfikacjê




Mateusz Talbot (1856 - 1925)
alkoholik, abstynent, aposto³ trze¼wo¶ci


           Historia ¿ycia Mateusza Talbota pokazuje nam, ¿e zwykli ludzie mog± robiæ rzeczy niezwyk³e. On, alkoholik, jest dzisiaj kandydatem na ¶wiêtego, wzorem i orêdownikiem dla wszystkich, którzy zmagaj± siê z na³ogiem alkoholizmu. Podobnie jak marnotrawny syn z ewangelicznej przypowie¶ci Jezusa Chrystusa postanowi³ zmieniæ swoje dotychczasowe ¿ycie, stan±æ w prawdzie przed Bogiem i z pokor± powiedzieæ: "Ojcze, zgrzeszy³em przeciw Bogu i wzglêdem Ciebie" (£k 15,18). Po 16 latach picia wybra³ drogê nawrócenia do Boga, a potem doskonali³ swoje ¿ycie w ca³kowitej abstynencji.
           Mateusz Talbot urodzi³ siê w Dublinie 2 maja 1856 roku. Zosta³ ochrzczony w Pro-Cathedral przy Marlborough Street 5 maja 1856 roku. Pochodzi³ z wielodzietnej rodziny. By³ drugim z dwana¶ciorga dzieci Charlesa i Elizabeth Talbotów. Pañstwo Talbot byli lud¼mi religijnymi. Obydwoje nale¿eli do Sodalicji Niepokalanego Poczêcia, Charles - przy ko¶ciele OO. Jezuitów, natomiast Elizabeth przy ko¶ciele ¶w. Franciszka Ksawerego. Matka nigdy nie spo¿ywa³a alkoholu, ojciec natomiast od wieku dojrza³ego.
           Czasy, w których przysz³o ¿yæ Mateuszowi by³y bardzo trudne. Wielki g³ód, panuj±cy w Irlandii w latach czterdziestych XIX wieku sprawi³, ¿e wielu mieszkañców wsi wyjecha³o do miasta w poszukiwaniu pracy i chleba. W Dublinie stacjonowa³y oddzia³y angielskie. W 1856 roku do miasta zaczêli powracaæ ¿o³nierze, uczestnicz±cy w wojnie krymskiej. Dublin roi³ siê od ludzi bez pracy, pieniêdzy i nadziei.
           Chocia¿ Charles Talbot mia³ sta³± pracê, rodzina ¿y³a na skraju nêdzy, gdy¿ wiêkszo¶æ zarobków trafia³a do miejscowego pubu. M³odzi ch³opcy chêtnie chodzili z ojcem do gospody. Wszyscy - z wyj±tkiem najstarszego - byli alkoholikami. Kolega Mateusza, Pat Doyle, wspomina: "W soboty, kiedy ju¿ wszyscy byli porz±dnie upici, potrafili przewróciæ dom do góry nogami. Pani Talbot ledwo radzi³a sobie z nimi". Prowadzi³o do k³ótni i nieporozumieñ, równie¿ z w³a¶cicielami wynajmowanych przez Talbotów mieszkañ. Wskutek alkoholizmu w ci±gu 20 lat ma³¿eñstwa rodzina Talbotów przeprowadza³a siê jedena¶cie razy. W³a¶ciciele domów nie chcieli mieæ obok siebie takich lokatorów.
Elizabeth Talbot by³a wspania³± kobiet±. Bardzo cierpia³a, patrz±c jak jej m±¿ i synowie coraz bardziej pogr±¿aj± siê w na³ogu. Nie utraci³a jednak wielkiej pobo¿no¶ci i cierpliwo¶ci. To one i p³yn±ca z serca dobroæ by³y si³±, która gromadzi³a rozpraszaj±cych siê cz³onków rodziny.
           Do ósmego roku ¿ycia Mateusz by³ dzieckiem weso³ym i psotnym. W 1864 roku pañstwo Talbot postanowili pos³aæ swojego syna do szko³y. Poniewa¿ nie by³o wówczas obowi±zku powszechnego nauczania, a w szko³ach pañstwowych usi³owano czêsto odsuwaæ dzieci od wiary katolickiej, wierz±cy rodzice oddawali swoje dzieci do prywatnych szkó³ katolickich. Do jednej z nich trafi³ syn pañstwa Talbotów. Mateusz spêdzi³ w szkole tylko dwa lata - od czerwca 1864 do czerwca 1865 i od maja 1867 do maja 1868. W tym czasie nauczy³ siê czytaæ, pisaæ i liczyæ. Otrzyma³ te¿ dobre przygotowanie religijne, które umo¿liwi³o mu przyst±pienie do Sakramentu Pokuty, Komunii ¶w. i Bierzmowania. W wieku 12 lat ostatecznie opu¶ci³ szko³ê.
           Po ukoñczeniu tylko jednej klasy dwunastoletni Matt rozpocz±³ swoj± pierwsz± pracê w firmie Edward i Jan Burke, która zajmowa³a siê handlem wina i piwa. Jako ch³opak na posy³ki pracowa³ dziesiêæ godzin dziennie, ale by³ zadowolony. Cieszy³ siê, ¿e mo¿e pomóc rodzicom. Obserwuj±c pracuj±cych w piwiarni mê¿czyzn zauwa¿y³, ¿e po wypiciu alkoholu, byli rado¶ni i szczê¶liwi. Postanowi³ sam równie¿ spróbowaæ. Szybko zasmakowa³ w próbowaniu tamtejszych produktów. Sk³onno¶æ do picia skutecznie wzmacnia³ pracodawca wyp³acaj±c czê¶æ wynagrodzenia w bonach towarowych, które mo¿na by³o zamieniæ jedynie na alkohol. Tam miêdzy 12 a 13 rokiem ¿ycia Mateusz pad³ ofiar± alkoholowego na³ogu. Po czterech latach, w 1872 roku, ojciec zabra³ syna ze sk³adu win i znalaz³ mu pracê w porcie. W magazynach portu Mateusz przesta³ piæ wino i piwo, ale sta³ siê namiêtnym wielbicielem whisky. Po kolejnych dwóch latach ojciec zmusi³ go do ponownej zmiany miejsca pracy.
           Maj±c lat 18 Mateusz zacz±³ pracowaæ jako murarz w firmie budowlanej Pemberton. By³ dobrym pracownikiem. Nigdy nie zaniedbywa³ swoich obowi±zków, jednak po skoñczonej pracy zawsze udawa³ siê z kolegami do pubu. Zarobione pieni±dze, które kiedy¶ oddawa³ matce, teraz zostawia³ w barze. Mateusz upija³ siê codziennie. ¯y³ ju¿ tylko po to, aby piæ. Obdarzony szczer± i otwart± natur±, czêsto stawia³ drinki swoim kolegom, kiedy nie mieli pieniêdzy. A gdy zabrak³o ich i jemu, zastawia³ lub sprzedawa³ wszystko, co siê da³o - nawet w³asne buty - ¿eby tylko móc dalej piæ. Pewnego razu przy³±czy³ siê do nich wêdrowny skrzypek. Gdy zabrak³o im pieniêdzy na alkohol, Mateusz ukrad³ mu skrzypce i zastawi³ je w lombardzie. Za uzyskane pieni±dze mogli dalej piæ.
           Nie pomaga³y ³zy i pro¶by matki, razy otrzymywane od ojca, ani kilkakrotna zmiana pracy i otoczenia. Poniewa¿ nic nie oddawa³ na utrzymanie domowe, mia³ do¶æ pieniêdzy, aby piæ. Przez szesna¶cie lat przepija³ prawie wszystkie swoje zarobki. W tym czasie tylko z nawyku bywa³ na niedzielnej Mszy ¶w., wychodz±c do pracy czyni³ znak krzy¿a i co jaki¶ czas odmawia³ "Zdrowa¶ Maryjo". Do sakramentów ¶wiêtych, jak pó¼niej ustalono, nie przystêpowa³ oko³o trzech lat.
           Mateusz pi³ coraz wiêcej. Nie zauwa¿a³ smutku modl±cej siê za niego matki. Elizabeth Talbot nie ustawa³a jednak w modlitwie za swojego syna. Gdy syn mia³ 28 lat, cierpliwo¶æ matki zosta³a nagrodzona. Po raz pierwszy od bardzo dawna Mateusz wróci³ do domu wcze¶niej. By³ milcz±cy, przygnêbiony i ... trze¼wy. Po 16 latach ¿ycia w alkoholizmie prze¿y³ duchowy kryzys i podj±³ decyzjê o z³o¿eniu ko¶cielnych ¶lubów abstynencji. Co siê sta³o?
           Pewnej soboty rano 1884 roku, dwudziestoo¶mioletni Mateusz sta³ w towarzystwie m³odszego brata Filipa przed lokalnym pubem O'Meara bardzo spragniony alkoholu. Od tygodnia by³ bezrobotny. Nie mia³ pieniêdzy. Mia³ pewno¶æ, ¿e koledzy zaprosz± go do pubu i zafunduj± alkohol. Czeka³ ufaj±c, ¿e kto¶ postawi mu drinka. Przecie¿ w podobnych sytuacjach zawsze mogli na niego liczyæ. Jednak koledzy minêli go bez s³owa. Mieli mu do zaaferowania jedynie zdawkowe pozdrowienie i obojêtny wzrok. ¯aden nie zaproponowa³, aby poszed³ z nimi do gospody. Niektórzy nawet wy¶miewali siê z niego. Kiedy poprosi³ jednego z nich o wsparcie, w odpowiedzi us³ysza³: "Ty ¶winio!". Zachowanie kolegów by³o dla niego wstrz±sem. Poczu³ siê zlekcewa¿ony i odrzucony. Ale by³ to równocze¶nie moment Bo¿ej ³aski. Mateusz zacz±³ rozmy¶laæ o swoim dotychczasowym ¿yciu. U¶wiadomi³ sobie, jak wielkich zniszczeñ dokona³ w jego ¿yciu alkohol. Poczu³ wstyd i obrzydzenie do samego siebie. Postanowi³ zmieniæ swoje ¿ycie. Roz¿alony i trze¼wy powróci³ do domu. Powiedzia³ do matki: "pójdê teraz do ksiêdza z³o¿yæ ¶lubowanie abstynencji". Kobieta ucieszy³a siê, ale mu nie dowierza³a. Poradzi³a, by z³o¿y³ ¶lubowanie trze¼wo¶ci dopiero wtedy, gdy bêdzie w stanie dotrzymaæ przyrzeczenia. Mateusz dotrzyma³ s³owa. Jeszcze tego samego wieczoru uda³ siê na plebaniê, wyspowiada³ siê po raz pierwszy od wielu lat, a potem na rêce miejscowego ksiêdza z³o¿y³ przyrzeczenie, ¿e przez trzy miesi±ce nie we¼mie alkoholu do ust. Nastêpnego dnia o godzinie 5.00 rano uda³ siê na Mszê ¶wiêt± do ko¶cio³a ¶w. Franciszka Ksawerego i przyj±³ komuniê ¶wiêt±. Od tego dnia zaczê³o objawiaæ siê w jego ¿yciu dzia³anie ³aski Bo¿ej.
           Wytrwanie w abstynencji by³o bardzo trudne. Po z³o¿eniu pierwszego przyrzeczenia Mateusz stan±³ przed wielkim dylematem. Ojciec pi³, bracia pili, przyjaciele pili, a i jego cia³o domaga³o siê alkoholu. Zmaganie z problemem rodzi³o w jego g³owie wiele my¶li. W jaki sposób unikaæ alkoholu? Jakich u¿yæ ¶rodków, by dotrzymaæ przyrzeczenia abstynencji? Czy jest to w ogóle mo¿liwe? Zrozumia³, ¿e sam nie da sobie rady. Postanowi³, ¿e swoj± walkê o wytrwanie w abstynencji toczyæ bêdzie przed Naj¶wiêtszym Sakramentem. Zacz±³ codziennie rano uczestniczyæ we Mszy ¶w., a po skoñczonej pracy odwiedzaæ jaki¶ odleg³y ko¶ció³, by tam z dala od przyjació³ modliæ siê o wytrwanie w trze¼wo¶ci. Bardzo cierpia³. Pragnienie picia by³o nadzwyczaj silne, a próby modlitwy po latach zaniedbywania bardzo mêcz±ce. Przychodzi³y chwile zw±tpienia, ale matka zawsze dodawa³a mu otuchy. Wierzy³a, ¿e modlitwy jakie zanosi do Boga w intencji swojego syna zostan± wys³uchane. W ci±gu trzech miesiêcy Mateusz zbli¿y³ siê do Pana Boga, a przebywanie w ko¶ciele dawa³o mu coraz wiêcej rado¶ci. Gdy up³ynê³y trzy miesi±ce, ponowi³ ¶lubowanie abstynencji na kolejne trzy, potem na dwana¶cie miesiêcy i wreszcie przyrzek³ nie piæ alkoholu do koñca swego ¿ycia. Po latach wyzna³ siostrze, ¿e trzy pierwsze miesi±ce by³y dla niego najtrudniejsze. Doda³: £atwiej jest przywróciæ do ¿ycia umar³ego, ni¿ przestaæ piæ, bêd±c alkoholikiem.
           Aby wype³niæ czas spêdzany kiedy¶ w pubie O'Meara's, chodzi³ co wieczór po pracy na spacer. Podczas jednego ze spacerów, przechodz±c obok baru na ulicy Gardiner, poczu³ ogromne pragnienie. By³o tak silne, ¿e przez chwilê zapomnia³ o z³o¿onym zobowi±zaniu abstynencji. Dwa lub trzy razy przemierzy³ ulicê, po czym wszed³ do ¶rodka. Barman, zajêty obs³ugiwaniem lokalnych mê¿czyzn, nie zwraca³ na niego uwagi. Mateusz rozejrza³ siê i nie zauwa¿y³ nikogo znajomego. Poczu³ siê ca³kowicie samotny. U¶wiadomi³ sobie, ¿e nie pasuje do tego miejsca. Odczeka³ d³u¿sz± chwilê, odwróci³ siê i poszed³ do najbli¿szego ko¶cio³a. Przebywa³ tam, a¿ do zamkniêcia. W tym dniu postanowi³ nigdy nie nosiæ przy sobie pieniêdzy, aby nie ulec pokusie picia.
           Mateusz potrafi³ podej¶æ do swego nawrócenia w sposób bardzo praktyczny. Ca³kowicie zmieni³ otoczenie i znalaz³ przyjació³, którzy nie namawiali go do picia. Ustali³ sobie ¶cis³y porz±dek dnia. Podzieli³ dok³adnie czas miêdzy pracê, modlitwê i czytanie tak, ¿eby nie mieæ go na wizyty w gospodzie. Nigdy nie nosi³ przy sobie pieniêdzy, ¿eby nie ulec pokusie zatrzymania siê gdzie¶ w drodze z pracy. Wst±pi³ do Trzeciego Zakonu ¶w. Franciszka i kilku bractw ko¶cielnych. Jego schronieniem sta³o siê odt±d miejsce, w którym nikomu nie przysz³oby do g³owy go szukaæ - ko¶ció³. Tylko tam czu³ siê bezpieczny. Tam znalaz³ klucz do nowego ¿ycia z Bogiem i w Bogu. By³ to klucz modlitwy, sakramentów, umartwieñ, pracy nad sob±. Sobotnie popo³udnie i wieczór, a tak¿e ca³± niedzielê spêdza³ w ko¶ciele. Stopniowo zaczyna³ siê modliæ i prosiæ Boga o pomoc w wytrwaniu na drodze do trze¼wo¶ci. Zacz±³ przed prac± uczestniczyæ w codziennej Mszy ¶wiêtej, a wieczory spêdzaæ na klêczkach w ciemnym k±cie ko¶cio³a, po³o¿onego jak najdalej od jego w³asnej dzielnicy. Odwiedziny te pozwoli³y mu poznaæ nowych przyjació³ - Jezusa, Maryjê i ¶wiêtych oraz nabraæ nowych upodobañ - do samotno¶ci, modlitwy, przebywania w obecno¶ci Boga. Nie by³o to ³atwe. Jeszcze wiele razy wraca³ do domu w przekonaniu, ¿e nie zdo³a przetrwaæ kolejnego dnia w trze¼wo¶ci. Nazajutrz jednak by³ znów w ko¶ciele i b³aga³ Boga: Proszê, nie pozwól mi wróciæ do dawnego ¿ycia. Zmi³uj siê nade mn±. Im bardziej zbli¿a³ siê do Pana Boga, tym bardziej do¶wiadcza³ wewnêtrznej walki. Szatan upomina³ siê o jego duszê wlewaj±c w serce strach i zw±tpienie. Mocno ¶ciskaj±c w d³oni ró¿aniec Mateusz b³aga³ o pomoc Matkê Bo¿±. Z walki tej zwyciêsko. Opu¶ci³ go smutek i przera¿enie, a serce wype³ni³o siê pokojem.
           Skoro wyrwa³ siê z alkoholizmu, postanowi³ ¿e nie bêdzie wiêcej obra¿a³ Pana Boga wulgarnym jêzykiem i wzywaniem Imienia Bo¿ego nadaremno. Aby sobie w tym pomóc, wpi±³ w widoczne miejsce na rêkawie p³aszcza dwie szpilki. Utworzy³ z nich znak krzy¿a, by przypomina³y o modlitwie i o tym, ¿e Jezus cierpia³ i umiera³ za niego na krzy¿u. Podj±³ równie¿ kolejne postanowienie - zrezygnowa³ z palenia. Podobnie jak rezygnacja z alkoholu, to przyrzeczenie by³o dla niego bardzo trudne, gdy¿ by³ namiêtnym palaczem. Jednak znalaz³ si³ê i odniós³ kolejne zwyciêstwo.
           Osobisty upór i determinacja w dzia³aniu poparta Bo¿± £ask± owocowa³a nowym dobrem. Stopniowo dawny g³ód alkoholu zacz±³ ustêpowaæ pragnieniu Bo¿ego ¿ycia i mi³o¶ci. Dziêki mi³o¶ci do Chrystusa i Bo¿ej Matki skutecznie pokonywa³ dotychczasowe z³e nawyki i brak umiarkowania. Bardzo prze¿ywa³ to, ¿e zmarnowa³ 16 lat ¿ycia przez na³óg pijañstwa. Powiedzia³ kiedy¶: "w m³odo¶ci, z powodu poci±gu do alkoholu, niewiele sobie robi³em z religii i to z³ama³o prawie serce mojej matki". Postanowi³, ¿e musi pokutowaæ za pijañstwo w m³odo¶ci. Pragn±c jak najbardziej upodobniæ siê do Jezusa, rozpocz±³ surowe ¿ycie pokutnika. Ciê¿ko pracowa³. Jad³ i spa³ ma³o. Sypia³ na go³ych deskach i drewnianej poduszce, tul±c do serca figurkê Matki Bo¿ej z Dzieci±tkiem. Nazywa³ J± Królow± i czêsto powtarza³: "Nikt nie wiem, czym ta Królowa jest dla mnie". Przykrywa³ siê we³nianym kocem, a w czasie wielkiego zimna dodatkowo kilkoma workami. Po¶ci³ czêsto, d³ugo i surowo. Modli³ siê nocami. Po nawróceniu pogr±¿y³ siê w modlitwie jak cz³owiek, który uciekaj±c z p³on±cego lasu skacze do wody. Wstawa³ przewa¿nie o godz. 2.00 w nocy. Codziennie odmawia³ ró¿aniec. Podczas modlitwy i czytania duchownego zawsze klêcza³ wyprostowany na obna¿onych kolanach. Nigdy podczas modlitwy nie opiera³ r±k. Przed prac± szed³ na godzinê pi±t± do ko¶cio³a, bra³ udzia³ we Mszy ¶w. i regularnie przyjmowa³ Komuniê ¶wiêt±.
Bêd±c murarzem, musia³ codziennie o szóstej rozpoczynaæ pracê. Kiedy w 1892 roku Msza ¶w. zosta³a przeniesiona z godziny pi±tej na 6.15 i nie móg³ ju¿ braæ udzia³u w nabo¿eñstwie przed rozpoczêciem pracy zrezygnowa³ z dotychczasowego zawodu i przeniós³ siê do wielkiej firmy handlu drzewem T. i C. Martin. Tam rozpoczyna³ pracê o godzinie ósmej. Móg³ wiêc dalej uczestniczyæ w porannej Mszy ¶w.
           Nowej firmie Mateusz Talbot by³ wierny 33 lata, od 1892 r. a¿ do ¶mierci w roku 1925. W tym czasie wykonywa³ najró¿niejsze zadania. W pierwszych latach przede wszystkim pomaga³ nad rzek± Liffey przy roz³adowywaniu przybywaj±cych zza granicy statków. Pó¼niej bywa³ czê¶ciej zatrudniany w tartaku. W ci±gu ostatnich o¶miu lat przed ¶mierci± pracowa³ na wielkim placu magazynowania drzewa, nazwanym Castle Forbes. Po kilku latach pracy jako robotnik, zosta³ dozorc± magazynów.
           Ca³e jego ¿ycie charakteryzowa³a prawdziwa mi³o¶æ bli¼niego. By³ prostym i uczciwym cz³owiekiem. Nienawidzi³ k³amstwa i wykrêtów. Pragn±³ zawsze wype³niaæ wolê Boga. Kiedy sta³ siê dojrza³ym mê¿czyzn±, odrzuci³ propozycjê ma³¿eñstwa. Pracuj±c przy budowie domu protestanckiego duchownego, zwróci³ na siebie uwagê zatrudnionej tam kucharki. By³a to m³oda i pobo¿na katolicka dziewczyna. Bêd±c pod wra¿eniem jego dobroci i uczciwo¶ci próbowa³a nak³oniæ go do ma³¿eñstwa. Mateusz poprosi³, aby poczeka³a na odpowied¼. Aby post±piæ zgodnie z wol± Boga rozpocz±³ nowennê, podczas której nabra³ przekonania, ¿e powinien samotnie przej¶æ przez ¿ycie. W tym postanowieniu wytrwa³ do koñca. Zrezygnowa³ z ma³¿eñstwa, aby ca³kowicie ofiarowaæ swoje ¿ycie Chrystusowi.
           Mateusz Talbot, pozostajac zwyk³ym, ciê¿ko pracuj±cym fizycznie robotnikiem, po swoim nawróceniu przeczyta³ i zgromadzi³ spor± jak na owe czasy liczbê ksi±¿ek. Czyta³ Pismo ¶wiête, ¿ywoty ¶wiêtych i - co zadziwiaj±ce przy jego braku wykszta³cenia - wiele powa¿nych dzie³: Wyznania ¶w. Augustyna, pisma ¶w. Franciszka Salezego, ¶w. Alfonsa Liguori, ¶w. Ludwika de Montfort, ¶w. Teresy z Avili i kard. Johna Newmana, encykliki papieskie, opracowania z zakresu historii powszechnej i polityki spo³ecznej. Teksty, które g³êboko trafia³y w jego serce przepisywa³ pracowicie na skrawkach papieru. To, czego nie móg³ zrozumieæ, podczas najbli¿szej spowiedzi wrêcza³ zaskoczonemu czêsto kap³anowi z pro¶b± o wyja¶nienie.
           Modlitwa, lektura i umartwienia sta³y siê g³ównym nurtem ¿ycia Mateusza, skrzêtnie jednak ukrywanym przed otoczeniem. Wszystko, co czyni³, czyni³ dla chwa³y Boga. Z czasem jego bliscy i znajomi zaczêli zauwa¿aæ jego pokorê, ofiarno¶æ i opanowanie. Koledzy z pracy widzieli, ¿e nie mo¿e znie¶æ przekleñstw ani nieprzyzwoitych ¿artów i sami ich zaprzestali. Pracodawca domy¶la³ siê, ¿e spora czê¶æ zarobków Mateusza trafia do potrzebuj±cych. Nikt jednak nie podejrzewa³, z jak wielkim radykalizmem Mateusz podchodzi do swego nowego ¿ycia. Odwiedza³ kolejno wszystkie miejsca w jakich kiedy¶ bywa³ i sp³aca³ d³ugi, jakie zaci±gn±³ za czasów pijañstwa. Przewa¿nie dowiadywa³ siê, ¿e ju¿ skre¶lono go z listy d³u¿ników. Mimo to zwraca³ ka¿dego pensa, o którym pamiêta³, a tak¿e wszystko, o czym mu przypomniano. Wchodzi³, wrêcza³ kopertê z odpowiedni± kwot± i po¶piesznie opuszcza³ to miejsce. Pieni±dze, które mu zostawa³y, rozdawa³ biednym lub wysy³a³ dla misjonarzy. Próbowa³ tak¿e odszukaæ niewidomego, któremu kiedy¶ ukrad³ skrzypce. Odwiedzi³ wszystkie domy noclegowe i zwi±zki ubogich znajduj±ce siê w Dublinie. Kiedy by³ przekonany, ¿e ten ju¿ nie ¿yje, poprosi³ ksiêdza o odprawienie kilku Mszy ¶wiêtych za spokój jego duszy. By³ - jak uj±³ to jeden z autorów - "pijany jedynie mi³osierdziem, m±dro¶ci±, moc± i mi³o¶ci± Boga". Kiedy¶ powiedzia³ swemu zwierzchnikowi: "Przy ca³ym szacunku dla pana, nigdy nie spotka³em cz³owieka, którego bym siê lêka³". Innym razem nie zgodzi³ siê z poleceniem sprzecznym z jego pogl±dami, mimo, ¿e grozi³o to zwolnieniem z pracy. Powiedzia³ wówczas: "przede wszystkim muszê wzi±æ pod uwagê interes duszy".
           W 1923 roku Mateusz zacz±³ mieæ powa¿ne problemy ze zdrowiem. Badania wykaza³y chorobê serca. Mia³ ¶wiadomo¶æ, ¿e musi byæ przygotowany na ¶mieræ. Mówi³: "Nikt mnie nie zatrzyma, kiedy Pan mnie wezwie". Wyniszczony surowym postem, krótkim snem i ciê¿k± fizyczn± prac±, 7 czerwca 1925 roku zas³ab³ w drodze na Mszê ¶wiêt±. Blisko ko¶cio³a ¦wiêtego Zbawiciela upad³ na ulicy i zmar³. Umieraj±cego rozgrzeszy³ dominikanin z pobliskiej parafii wezwany przez przypadkowo przechodz±c± kobietê. Nikt nie rozpozna³ niepozornego cz³owieka, le¿±cego bez ¿ycia na bruku uliczki Granby. Nie mia³ przy sobie pieniêdzy ani dokumentów, a jedynie kilka skrawków papieru. Do rêkawa przypiête mia³ dwie skrzy¿owane, poczernia³e ze staro¶ci szpilki. Jego cia³o zidentyfikowano dopiero po czterech dniach. Po przewiezieniu do kostnicy, gdy cia³o przygotowywano do pogrzebu, odkryto pod ubraniem dwa ¿elazne ³añcuchy spl±tane sznurem i owiniête wokó³ pasa, które wzorem wielkich grzeszników oko³o 10 lat nosi³ pod ubraniem. Na lewym ramieniu nad ³okciem mia³ ma³y ³añcuszek, a na prawym sznur z wêze³kami. Do lewej nogi pod kolanem by³ przywi±zany sznurem ³añcuszek, natomiast do prawej spl±tany sznur. Na szyi mia³ zawieszony wielki ró¿aniec z medalami. Chciano poznaæ tajemnicz± sytuacjê zmar³ego. Wtedy te¿ w ubogim pokoiku odkryto kolekcjê ksi±¿ek wraz z kartkami, na których robi³ zapiski. Na jednej z nich widnia³y s³owa: O, Dziewico, proszê tylko o trzy rzeczy: O ³askê Boga, o Jego obecno¶æ i o Jego b³ogos³awieñstwo. Na innej pisa³: "O najs³odszy Jezu, zniszcz we mnie wszystko, co jest z³em, niech to wszystko z³e obumrze. Zniszcz we mnie wszystko, co jest wystêpne i samowolne. Wyniszcz wszystko co Ci siê nie podoba we mnie, usuñ wszystko co jest moje w³asne. Daj mi prawdziw± pokorê, prawdziw± cierpliwo¶æ i prawdziw± mi³o¶æ. U¿ycz mi doskona³ego panowania nad moim jêzykiem,". Modlitwa ta, podobnie jak wiele innych, z pewno¶ci± zosta³a wys³uchana. Tak zaczê³a siê jego droga do wielko¶ci.
           Mateusz Talbot nigdy nie wyjecha³ z Dublina. Mieszka³ razem z rodzicami, a gdy próby wyrwania najbli¿szych z na³ogu alkoholizmu siê nie powiod³y, wyprowadzi³ siê z domu i wynaj±³ pokój na ulicy Gloucester, niedaleko mieszkania rodziców. Po pewnym czasie, gdy bracia opu¶cili dom, powróci³ i zamieszka³ razem z rodzicami. Po ¶mierci ojca, w 1899 roku, zamieszka³ z matk± przy Upper Rutland 18, pocz±tkowo na parterze, a potem na drugim piêtrze. Od 1915 roku, po ¶mierci matki mieszka³ sam. Prosty pokój z oknami na g³ówn± ulicê zosta³ zachowany do dzi¶. W 1932 roku mieszkanie Mateusza Talbota odwiedzi³ arcybiskup Pary¿a - kard. Verdier, który przyby³ do Dublina na 31 Kongres Eucharystyczny. ¦wiadomo¶æ, ¿e znajduje siê w miejscu, w którym pokutnik prowadzi³ z Jezusem intymny dialog przez tyle lat poruszy³a kardyna³a tak bardzo, ¿e uklêkn±³ i modl±c siê uca³owa³ pod³ogê.
           W ¿yciu Mateusza Talbota pozornie nie wydarzy³o siê nic szczególnego. By³ zwyczajnym irlandzkim robotnikiem - bez wykszta³cenia i maj±tku. Nie uczyni³ nic, co mog³oby przynie¶æ mu popularno¶æ. Zmar³ w ubóstwie na jednej z brukowanych uliczek Dublina. Nie pozostawi³ po sobie ani rodziny, ani zwolenników, ani uczonych rozpraw. Umiera³ samoty, nikomu nieznany. Zosta³ pochowany w skromnym grobie na cmentarzu Glasnevin 11 czerwca 1925 roku. W jego pogrzebie wziê³a udzia³ niewielka grupa przyjació³, trzyosobowa delegacja z firmy Martina oraz niektórzy z jego krewnych. A jednak zaledwie kilka miesiêcy po ¶mierci jego krótka biografia napisana przez Sir Joseph A. Glynna rozesz³a siê w stu tysi±cach egzemplarzy. W ci±gu roku przet³umaczono j± na dwana¶cie jêzyków. Wobec wzrastaj±cej czci zmar³ego, piêæ lat pó¼niej, Ko¶ció³ katolicki zacz±³ badaæ ¿ycie Talbota, aby ustaliæ, czy istniej± podstawy do wszczêcia procesu beatyfikacyjnego. 29 czerwca 1952 r. ziemskie szcz±tki Mateusza Talbota zosta³y ekshumowane i z³o¿one w specjalnej trumnie w krypcie w centralnym miejscu cmentarza Glasnevin. W uroczysto¶ci wzi±³ udzia³ Sean T. O'Kelly, prezydent Irlandii, który w latach 1890-1897 jako ministrant obserwowa³ modl±cego siê Mateusza i czêsto z nim rozmawia³. 3 pa¼dziernika 1975 roku zosta³ og³oszony dekret uznaj±cy cnoty zmar³ego. Otrzyma³ tytu³ S³ugi Bo¿ego, potwierdzaj±cy, ¿e jest bohaterem wiary, którego cnoty warte s± na¶ladowania. Szcz±tki Talbota zosta³y przeniesione do ko¶cio³a Matki Boskiej z Lourdes przy Sean McDermott Street w Dublinie. Parafianie ufundowali mu granitowy grobowiec, w którym za szklan± szyb± znajduje siê trumna. Na grobowcu widniej± s³owa: S£UGA BO¯Y MATT TALBOT 1856-1925. Ju¿ teraz do jego grobu pielgrzymuj± t³umy, nie tylko Irlandczyków.
           Jeden z biografów Mateusza Talbota stwierdzi³: - to on sam by³ kim¶ szczególnym dla otaczaj±cych go ludzi, jak ¶wiat³o, które rozb³yska w ciemnym pokoju. Mateusz zaufa³ Bogu bez koñca. Oczy¶ci³ swoje serce i ¿ycie ze wszystkiego, co go zniewala³o i uwierzy³, ¿e Bóg wype³ni je w obfito¶ci. Wytrwa³ w trze¼wo¶ci przez czterdzie¶ci jeden lat i w cichy, nie narzucaj±cy siê sposób wnosi³ ¶wiat³o w otaczaj±c± go ciemno¶æ. W pamiêci przyjació³ pozosta³ weso³ym kompanem i dusz± towarzystwa. Znajomi postrzegali go jako cz³owieka niezwykle ³agodnego i pogodnego, obdarzonego wy¶mienitym prawdziwie irlandzkim humorem. Zawsze s³u¿y³ rad± i modli³ siê w intencji tych, którzy o to prosili. Dzi¶, pokazywany jako przyk³ad zwyciêstwa nad w³asn± s³abo¶ci±, mo¿e byæ wzorem i orêdownikiem nie tylko dla zmagaj±cych siê z na³ogiem, lecz dla wszystkich pragn±cych w pe³ni prze¿ywaæ swoje chrze¶cijañstwo.
           Historia Mateusza Talbota to historia cz³owieka, który przezwyciê¿a trudno¶ci i osi±ga zwyciêstwo dziêki modlitwie i pokucie. To ¶wiadectwo o uzdrawiaj±cej mocy Sakramentów. To one dawa³y Mu si³ê i wolê wytrwania. Cnota nadziei, ³aska pokory i dar wytrwa³o¶ci to skarby, które odnalaz³ na drodze do nowego ¿ycia i nigdy ich nie utraci³. Podkre¶laj±c rozwój duchowy Mateusza Talbota ks. dr Ferdynand Machay w roku 1934 napisa³: "¯yciorys Mateusza Talbota jest dosadnym pouczeniem, ¿e poziom ¿ycia nadprzyrodzonego zale¿ny jest w wielkiej mierze i od naszej pracy. £aska Bo¿a bowiem bez naszej wspó³pracy z nikogo nie uczyni dobrego chrze¶cijanina, a ju¿ tym mniej - ¶wiêtego". Niech te s³owa przy¶wiecaj± wszystkim pracuj±cym nad zmian± w³asnego ¿ycia i tym, którzy w tym ¿yciu w jakikolwiek sposób uczestnicz±.
           Mieszkañcy Dublina uczcili pamiêæ Mateusza Talbota obeliskiem przy City Quay i mostem Talbot Memorial przy Custom House. W 2006 r. w Irlandii og³oszono go patronem mê¿czyzn i kobiet walcz±cych z na³ogiem alkoholizmu. Obecnie jest patronem wielu organizacji charytatywnych, które pomagaj± osobom uzale¿nionym od alkoholu i narkotyków. Jest prekursorem dzia³alno¶ci ruchu Anonimowych Alkoholików.

"Oby ¶wiat dzisiejszy, tak upokarzaj±co zanurzony w zmys³owo¶ci, nauczy³ siê od Mateusza Talbota, jak nale¿y "gnêbiæ" namiêtne cia³o, by ono zamieni³o siê w "ko¶ció³ Ducha ¦wiêtego"." /Ks. Dr Ferdynand Machay/






TU WARTO ZAJRZEÆ!